Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945 - W poszukiwaniu prawdy (Polish version)

W sobote, 17-tego lutego, polski premier Mateusz Morawiecki uczestniczył w Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Ważne wystąpienie naszego premiera nt. sił zbrojnych Unii Europejskiej zostało zagłuszone przez incydent wywołany przez izraelskiego dziennikarza Ronena Bergmana, znanego z książek o izraelskim wywiadzie. Odpowiadając na pytanie Bergmana dotyczące ustawy IPN, polski premier powiedział, że (w okresie Holocaustu) byli polscy zbrodniarze, tak samo jak byli żydowscy zbrodniarze, rosyjscy, ukraińscy, nie tylko niemieccy. To stwierdzenie o „żydowskich zbrodniarzach” wywołało lawinę protestów w Izraelu jak rownież w środowiskach żydowskich w innych krajach.

Nie wiemy dlaczego Bergman zaatakował polską ustawę, czy chciał w ten sposób rozreklamować swoje książki, czy też może zagłuszyć ważną debatę nt. bezpieczeństwa Europy, czy też sprowokować szefa polskiego rządu. Nie dowiemy się tego.

Prawda historyczna na ten temat „żydowskich zbrodniarzy” jest jednak nie do podważenia. Niestety, ta prawda jest szerzej nieznana i wstydliwie ukrywana. Żródła historyczne, m.in. wspomnienia kronikarza warszawskiego getta Emanuela Ringelbluma zabitego przez Niemców, wspomnienia Władysława Szpilmana, które były inspracją do filmu „Pianista”, wspomnienia autorów „Kronik łódzkiego getta” oraz wielu innych pamiętnikarzy, dziennikarzy i poetów dają świadectwo zbrodni dokonanej na Żydach przez ich braci.

W swojej książce „Poza granicą solidarnosci; stosunki polsko-żydowskie 1939-1945” doktor historii, Ewa Kurek przytacza wiele opisów kronikarzy żydowskich z tego okresu.

Oto kilka fragmentów z tej książki:

„Pewne wzorce zachowań społeczności żydowskich wobec hitlerowskich Niemiec datują się jeszcze z okresu przed wybuchem drugiej wojny światowej. Dla przykładu, jak pisze żydowska profesor Hannah Arendt, dr Joseph Löwenherz już w roku 1938: Zdołał przekształcić całą wiedeńską gminę żydowską w instytucję będącą na usługach władz nazistowskich. Był także jednym z bardzo niewielu działaczy tego rodzaju, który za swe usługi otrzymał nagrodę: pozwolono mu zostać w Wiedniu aż do końca wojny, kiedy to wyemigrował do Anglii, stamtąd zaś do Stanów Zjednoczonych.”

„Pierwszym i najważniejszym etapem niemieckiego planu zagłady Żydów było przeprowadzenie wśród nich swego rodzaju spisu powszechnego i skupienie rozproszonej ludności żydowskiej w żydowskich dzielnicach zlokalizowanych w większych ośrodkach miejskich. Wykonanie tego planu stanowiło dla Niemców warunek niezbędny do eksploatacji żydowskiej siły roboczej i żydowskiego majątku oraz przygotowania zaplecza technicznego do wykonania planowanej zbrodni ludobójstwa (lokalizacja obozów śmierci, transport itp.). Jak dowodzą żydowskie źródła, plan koncentracji ludności żydowskiej w dużych ośrodkach miejskich wykonała żydowska policja i żydowska administracja.”

 „W Warszawie, w dniu 24 lipca 1942 roku, gdy od dwóch dni trwała akcja wywożenia Żydów do komór gazowych Treblinki, funkcjonariusze Gminy Żydowskiej – doskonale zorientowani, dokąd zmierzają wyładowane ludnością żydowską wagony – w celu uśpienia czujności mieszkańców dzielnicy żydowskiej i zapobieżenia ewentualnemu buntowi, wydali oficjalny dokument, w którym napisali m.in., że: Przesiedlenie ludności, która nie jest produktywna w dzielnicy żydowskiej w Warszawie następuje rzeczywiście na tereny wschodnie.” […]

Policja żydowska wykonywała z największą gorliwością zarządzenia niemieckie w sprawie wysiedlenia.[…] Na twarzach policjantów prowadzących tę akcję nie znać było smutku i bólu z powodu tej ohydnej roboty. Odwrotnie, widziało się ich zadowolonych, wesołych, obżartych, objuczonych łupami, zrabowanymi wespół z Ukraińcami.Okrucieństwo policji żydowskiej było bardzo często większe niż Niemców, Ukraińców i Łotyszów. Niejedna kryjówka została „nakryta” przez policję żydowską, która zawsze chciała być „plus catholique que le pape”, by przypodobać się okupantowi. Ofiary, które znikły z oczu Niemca, wyłapywał policjant żydowski. […]

Do powszechnych zjawisk należało, że zbójcy ci za ręce i nogi wrzucali kobiety na wozy „Kohna i Hellera” lub na zwykłe wozy ciężarowe. Bezlitośnie, z wściekłością obchodzili się z ludźmi stawiającymi opór. Nie zadowalali się złamaniem oporu, surowo, bardzo surowo karali „winnych”, którzy nie chcieli dobrowolnie pójść na śmierć. […] Do akcji wysiedleńczej przyłączyły się dobrowolnie – poza policją – jeszcze inne organizacje i grupy.

Czołowe miejsce zajmuje Pogotowie Ratunkowe Gancwajcha o amarantowych czapkach, ta szalbiercza instytucja, która nie udzieliła ani jednemu Żydowi pomocy lekarskiej. […] Ta oto bandycka szajka aferzystów zgłosiła się ochotniczo do „zbożnej” roboty wysyłania Żydów na tamten świat. I ta właśnie szajka wyróżniła się brutalnością i nieludzkim postępowaniem. Czerwone czapki okryły się czerwonymi plamami krwi nieszczęśliwych mas żydowskich. Oprócz Pogotowia pomagali w akcji urzędnicy Gminy [Żydowskiej], jak również Pogotowie KOS.[…]

„W getcie łódzkim, jak dowodzą wiarygodne źródła żydowskie, w zagładzie Żydów uczestniczyło zaledwie kilku Niemców, którzy przyjeżdżali na pół godziny przed odjazdem pociągu. Ich rola w praktyce sprowadzała się do nadzorowania odjazdu załadowanego Żydami przez żydowską policję pociągu, który odwoził łódzkich Żydów do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem. Przygotowaniem list przeznaczonych na śmierć osób, łapaniem skazanych, odbieraniem im bagażu i doprowadzaniem do wagonów zajmowali się wyłącznie Żydzi. Podobnie było w getcie warszawskim, gdzie według Emanuela Ringelbluma: 50 esesmanów (inni powiadają, że nawet mniej) przy pomocy oddziału około 200 Ukraińców i tyluż Łotyszów wystarczyło do nadzorowania przeprowadzonych przez warszawskich Żydów łapanek i poprowadzenia na śmierć pół miliona ludzi…”

„Znaczna część żydowskich katów przed końcem drugiej wojny światowej stała się ofiarami. Niemcy, gdy współpracujący z nimi Żydzi wykonali powierzone im zadanie, także im odebrali życie.”

Dr Ewa Kurek napisała także w jednym ze swoich artykułów – „Problem współpracy Żydów europejskich z władzami hitlerowskich Niemiec przy zamordowaniu żydowskiego narodu stanowi klucz do zrozumienia Zagłady w ogóle, a do zrozumienia Zagłady polskich Żydów w szczególności. Mówiąc inaczej, aby zrozumieć, co tak naprawdę w czasie drugiej wojny światowej stało się z częścią żydowskiego narodu zamieszkującą Europę, należy spróbować odpowiedzieć na pytanie, czy Niemcy zdołaliby wymordować sześć milionów europejskich Żydów, gdyby nie fakt, że właśnie wśród Żydów znaleźli gorliwych współpracowników i wykonawców swych zbrodniczych planów.”

I dalej autorka wyjaśnia w książce – „Rzecz niesłychana w historiografii, ale od sześćdziesięciu lat , które minęły od zakończenia drugiej wojny światowej i zagłady Żydów, do świadomości historyków oraz do świadomosci ogółu społeczeństw dociera jedynie informacja o tym, że wszyscy zamordowani Żydzi byli ofiarami. Mimo, iż najbardziej niepodważalne z punktu oceny wiarogodności żydowskie źródła krzyczą, że to nie było tak, że Żydzi byli także katami własnego narodu, wokół żydowskich katów od dziesięcioleci panuje martwa cisza.”

Czy znajdą się inni odważni badacze dziejów, którzy opiszą ten zagłuszony rozdział historii narodu żydowskiego?

 

Zdjęcie: Warszawskie getto, tłum czekający przy wejściu do budynku byłej Szykoły Handlowej przy ul. Prostej 14 (14/16?). Źródło: Wikipedia, Ludwig Knobloch, Niemieckie Archiwum Państwowe.